Wszystko zepsułam: podobał mi się chłopak. Na jego widok serce waliło mi już 2,5 roku. Nawet nie wiecie, jaka byłam szczęśliwa, kiedy okazało się, że również wybiera się na domówkę u naszych wspólnych znajomych.
Niestety, on miał chyba zły humor, w każdym razie nie był tak rozrywkowy jak zwykle. Na tej imprezie był też jego brat, z którym zaczęłam rozmawiać, zerkając na tamtego albo bezskutecznie próbując wciągnąć go do rozmowy.
Oczywiście alkohol się lał, w końcu to rok naszych osiemnastek. I… jakoś, nie mam pojęcia jak… wpadłam w objęcia jego brata, a on mnie pocałował.
To jest tragedia. Wszystkie szanse, jakie miałam u tego chłopaka zostały pogrzebane jedną pijacką chwilą zapomnienia.
Teraz nie potrafię nawet na niego spojrzeć, unikam go jak mogę, ale to poczucie przegranej z własnej winy mnie niszczy.
Wiem, że nic się nie da zrobić, ale przydałoby się słowo pocieszenia… Bo jest źle.
Katastrofa
Dzielić