Od września siedzę w nowej pracy. Traktują mnie tu jak debila. Nie umiem z nimi rozmawiać. Nie słuchają mnie ludzie, dostaje najgorsze gówno, w kwestii zadań. Nienumiem się na nich otworzyć. Nienawidzę tu siedzieć. Nie dostanę roboty, tylko mam się gapic, jak ktoś robi. Mam dosyć. Nie umiem zagadać. Siedzimy i milczymy. Nie wyrabiam. Mam dosyć.
Odrzucilem inna, rozwojowa ofertę. Siedze tu jak kurwa debil. Mam dosyć. Jestem taki zły na siebie.
Lubią nowa, jest młodsza, ale gadają z nią. A mnie mają w dupie.
Nie daje z nimi rady. Źle mi tutaj.
Chce być gdzieś, gdzie są mili ludzie.
Teraz jest chujowo w pracy. Nie znosze ich, gnębią mnie. Ten chuj z ktorym pracuje, sie przypeirdala i to nigdy wprost, taki jebany sliski. I te cipy stamtad tez. Nikt mnie tam nie darzy sympatia. Nie nawidze ich. Smieja sie ze mnie, nie dam juz rady tego zniesc. A ta jedna, wszyscy ja sluchaja, nienawidze jej, a mnie traktuja jak gowno. I nic ich nie interesuje co mnie, nie znosze ich. A przyszla nowa i juz jej jedza z reki, bo lubi wlochy. Nienawidz eich, jestem zazdrosny, nie chce tam byc.