Niedawno miałam 6-miesięczny staż. Czułam się tam jak w niebie, no prawie, bywało róznie ale teraz bardzo tęsknię… Zżyłam się tam szczególnie z taką o 16 lat starszą "koleżanką", która była dla mnie jak matka, jednakże jej słowa nieraz mnie bolały bo była bardzo szczera ale też miała rację i pewnie mówiła to w dobrej wierze, miała też czarny humor.Jednak doradzała mi w wielu sprawach, pomagała, tłumaczyła, itd, miałam w niej przyjaciółkę i zżyłam sie z nią emocjonalnie. Jednakże lubiłam z nią gadać i wygadywac jej się,ona mi dużo doradzała, słuchala mnie…Bolało mnie gdy mówiła, że ma dużo pracy i nie ma czasu …Bardzo za nią tęsknię a wątpię by była możliwość, że się kiedyś jeszcze spotkamy. Ciągle o niej myślę, przypominam sobie rozmowy, sytuacje, nawet te złe, które mnie wkurzały i tyyyyle rzeczy chciałabym jej powiedzieć jeszcze a już nie mam możliwości i nie mam jak… chyba, że przez telefon ale boję się dzwonić, jakoś nie mam odwagi;/ Dużo też koloryzowałam byleby tylko zdobyć jej zainteresowanie i zaabsorbować swoją osobą, wzbudzić litość…Teraz strasznie pusto mam… ona ma córkę nastolatkę i wkurzało mnie gdy ona mówiła o niej "moje dziecko" i to jaaaaki wspaniały kontakt z nią ma i zazdroszczę tamtej dziewczynie bo ja takiego z moją matką nie mam;/;( Może kiedyś dostanę tam pracę i znowu się z nią spotkam… ech ciężko mi, ciągle o niej myślę i brakuje mi jej;/aaa jeszcze jak gadała z innymi pracownicami to stawałam sie jakby wkurzona, zazdrosna…;/
Dzielić