Witajcie. nie proszę o radę ale chcę po prostu sie wyżalic. Jestem w związku juz długi czas. od 2 lat mieszkamy razem i w zasadzie było ok dopóki nie urodziła się nasza córeczka. od tego czasu siedzę sama w domu bo mój luby nagle zaczał miec kolegów. ostatnio wraca do domu i od razu idzie spac. zero rozmów zero jakiegokolwiek kontaktu. a jak chce porozmawiac to zawsze słysze że nie teraz, że jutro, że jest zmeczony. nasze dziecko ma pół roku i od pół roku praktycznie każdy wieczór spedzam sama. on uważa że to jest ok. on pracuje, zarabia a ja mam zajac sie domem dzieckiem. czuje sie jak służąca, gosposia i panienka do łóżka jak on ma ochote. w dodatku cały cazs mnie okłamuje. ciagle słysze jutro spedzimy razem wieczór, posiedzę z mała itp i to jutro nie nadchodzi… tak jak dziś. dzień dla rodziny miał byc a od 14 nie ma go w domu… chciałabym odejsc ale wiem ze sobie nie dam rady sama.
Dzielić