Cześć.
Mój problem polega na tym, że … no właśnie.
Nie umiem tego tak po prostu opisać, ale spróbuję.
Od kiedy pamiętam byłam osobą spokojną i cichą. Chodziłam grzecznie do szkoły, wracałam z niej, uczyłam się… i to tyle. Tak jest do dziś, a ja mam prawie 18 lat i chciałabym zacząć żyć inaczej, chociaż z drugiej strony boje się tego. Mam w szkole dużo znajomych, tylko oni mieszkają w różnych miejscowościach i jesteśmy od siebie nieco oddaleni, więc nie mam z kim wyjść na spacer, plotki… Widujemy się jedynie w szkole.
Kiedy mam trochę wolnego nie wiem co zrobić z tym czasem. Cały czas słyszę od rodziców- idź do kogoś , cały czas siedzisz w domu i nic nie robisz, jesteś beznadziejna… Nie mogę już tego słuchać. To wszystko przez niech. Zawsze trzymali mnie krótko, nie wolno mi było do nikogo wychodzić dłużej niż na 2h, no więc nic dziwnego, że nie mam znajomych w swojej miejscowości.Bo kto chciałby utrzymywać bliższą znajomość z osobą, która miała tak ograniczony limit czasowy oraz milion zakazów i nakazów od rodziców. Teraz bardzo trudno jest wbić się do jakiejś grupy przyjaciół. Każdy podobierał sobie znajomych. Ja dalej ,chociaż już tych zakazów mam mniej, nie umiem się odblokować i zrobić czegoś spontanicznie. Każdą czynność muszę przemyśleć sto razy i w końcu zawsze dochodzę do wniosku, że to i tak nie ma sensu i tak oto kolejny dzień spędzam w towarzystwie telewizora. Moja przyjaciółka, którą miałam od dwóch lat olała mnie dla innego, imprezowego towarzystwa i nie widzi w tym problemu. Nie mam pomysłu na życie. Pomału wszystko zaczyna mnie przerażać, nawet wyjście do szkoły, czy na zakupy. Bardzo mnie to irytuje… Proszę Was o radę 🙂
Samotność mnie przytłacza.
Dzielić