Więc tak, mam 17lat, ale przez to, że nie miałam dzieciństwa jestem bardziej dorosła niż moi rówieśnicy …
Rok temu we wrześniu (na przystanku autobusowym)poznałam chłopaka, który był przeciętny, a zarazem interesujący i niesamowity w swojej prostocie. Na początku pisaliśmy ze sobą, potem spotkaliśmy się dwa razy. Było super, mieliśmy (tak myślałam) wspólne tematy i wgl, ale on po ok.5 miesiącach naszej znajomości przestał się odzywać, Stwierdził, że nie pasujemy do siebie, że jesteśmy całkiem odmienni. Strasznie mnie to zabolało, najpierw pisał, że kocha a potem mówił, że do siebie nie pasujemy … dziś mija około rok od naszego poznania na przystanku, a on nadal nie jest mi obojętny, nie wiem czy to miłość bo nigdy jej nie doznałam. Oddałabym mu wszystko … ale on nie chce niczego co jest ode mnie … tydzień temu pisaliśmy ze sobą i znowu narobiłam sobie nadziei … ale od niedzieli się nie odzywa, co ja mam robić? Starałam zadużyć się w kimś innym… ale nie potrafię, może nie trafiłam jeszcze na tego jedynego? a może on jest tym jedynym?:(
Nadal spotykam go na mieście/przystanku/w autobusie.