Może nawet nie tyle przemęczenie życiem, ale zniechęcenie do szukania szczęścia. Tak sobie pomyślałam, że w ciągu 26 lat mogłoby przydarzyć mi się coś dobrego, czystego i prawdziwego. Chociaż jedna rzecz, która nie zajeżdżałaby fałszem, manipulacją, ohydą. Coś co mogłabym jak skarb trzymać w pamięci i ogrzewać się tym w trudne dni. Coś co dawałoby mi nadzieję, że szczęście to realnie istniejący stan, do którego można dążyć. Zrobiło mi się bardzo żal, bo niczego takiego nie pamiętam. A bez tego wewnętrznego przewodnika błądzę i kręcę się w kółko i wydaje mi się, że może mi nie wystarczyć życia, żeby wydobyć się z tej beznadziei i bezsilności w której tkwię.
Wiem, że takie myślenie jest wyłącznie skutkiem ubocznym podłego nastroju, ale to w niczym nie pomaga. Kiedy zmieni mi się nastrój – zmieni mi się sposób patrzenia na świat, ale nijak nie zmniejsza to smutku i żalu, który czuję teraz.
Przemęczenie życiem…
Dzielić