Chodzę z moim chłopakiem, już 6 lat. Chcemy ze sobą zamieszkać, oczywiście u moich rodziców narazie. Już dawno myślałam, że mi się oświadczy w jakiś nietypowy, romantyczny sposób, np. nad morzem, przy zachodzie słońca, czy w moje urodziny na romantycznej kolacji. Różnie sobie to wyobrażałam, chyba jak każda dziewczyna. Ale nie! Nie zrobił czegoś takiego. Pewnego dnia przyjechał do mnie na chwilę. Zaczął od tego, że nie wprowadzi się do mnie tak jak planowaliśmy, po świętach, tylko dopiero na wiosnę. A później palnął coś w tym stylu: "wypadałoby zrobić najpierw jakieś zaręczyny". Już samo to zdanie mnie dobiło. Ale najgorsze jest to, że chce oficjelnych zaręczyn w obecności rodziców. Ja jestem negatywnie nastawiona do ślubów więc chcieliśmy ślub cywilny i małe przyjęcie, tylko po to, żeby sformalizować nasz związek. Dlatego nie chcę żadnych wielkich zaręczyn. I to moje niespełnione marzenie… Nic nie jest tak, jak bym chciała. Jestem zawiedziona i zrezygnowana. Rada dla Panów: Postarajcie się bardziej dla swoich dziewczyn. I nie czekajcie tak długo z zaręczynami.