Zazwyczaj byc mną to wspaniała sprawa. Lubię siebie, swoich znajomych, swoje zajęcia. Mam mnóstwo radości z samego doświadczania życia.
Teraz nie mam na to czasu. Od poniedziałku do piątku pracuję na jakimś totalnym zadupiu, w nieciekawej pracy, która niczego mnie nie uczy i na dodatek jest kiepsko płatna. W weekendy się szkolę, żeby kiedyś może mieć inną. Ja pierdykam, chodzę jak na autopilocie – mózg mi się wyłączył już z tydzień temu, teraz już nie żyję, tylko reaguję. A gdzie w tym radość? Przestałam zauważać, że ludzie się do mnie uśmiechają (a może już się nie uśmiechają, skoro się snuję jak bezmózgie yeti), nie obchodzą mnie drzewa, ani słońce, ani faceci, ani nic wogóle, poza może tym, żeby się wreszcie wyspać. Nawet czuć się źle nie mam już ochoty. Wszystko mi jedno.
Nie dobrze być mną teraz.
Dzielić