Zaczęłam przyjaźnić się z dziewczyną. Byłyśmy do siebie bardzo podobne; charakter, podejście do niektórych spraw. Ale nagle coś zaczęło sie dziać. Po jakimś czasie ona zaczeła podobać się większości chłopaków. Mi się to oczywiście nie spodobało, robiłam jej o to wyrzuty. Wtedy myślałam, że jestem zazdrosna o powodzenie, na którym dotychczas mi nie zależało. Ale przemyślałam to i po pewnym czasie zrozumiałam, że tak naprawde nie byłam zazdrosna o chłopaków, ale o nią. Zdałam sobie sprawę,że… nawet nie wiem jak to teraz nazwać, ale zauroczyła mnie, po prostu zakochałam się w niej. Dusiłam to w sobie dość długi czas. W końcu odważyłam się i powiedziałam jej o tym. Cytuję "Nie lubię cię jako koleżankę, lubię Cię jako dziewczynę". Jak jej o tym powiedziałam po prostu odeszła i w ogóle się do mnie nie odzywała. Kiedyś napisałam (głupio) co o tym sądzi, ona z wielkim wyrzutem odpisała, czy jestem głupia i ślepa bo nie widze po jej zachowaniu. Potem przestałyśmy ze sobą rozmawiać. Ona kompletnie odcięła się ode mnie, nasze drogi się rozeszły, a ja nie chciałam się jej narzucać. A ja nadal coś czuję do niej nie wiem nawet co. Co jest jeszcze dziwnego; podobają mi się też chłopcy. To by było na tyle ;>