Znam Marcina od 4 lat. Myślałam, że jest fajny, ale na początku września 2010 roku okazało się, że jest straszny. Cała klasa się z niego śmieje, ponieważ On okropnie śmierdzi, a jeszcze do tego powiedział, że Ja i dwóch moich kolegów z którymi najlepiej się dogaduję jesteśmy głupi i jeb***. A jak poszliśmy do niego to wyjaśnić to powiedział, że to nieprawda, ale Ja i tak wierzę moim kolegom, niż jemu. Powiedzcie sami, czy taka przyjaźń ma jakikolwiek sens? Bo według mnie taka przyjaźń nie ma żadnego sensu.