moje zycie trwa juz dosc dlugo. i niczego dobrego ze soba nie przynioslo oprocz wspanialego syna. moim marzeniem zawsze bylo miec kochajaca sie rodzine. sama mam wspanialych rodzicow,mam siostre i milo wspominam swoj dom. tez chcialam miec kochajacego meza. mialam,ale nie kochajacego,ktory mnie bil i szmacil wiec musialam od niego uciec. to bylo juz dawno. zapomnialam. poznalam mojego obecnego partnera 4 lata temu. nasz zwiazek to bezustanna walka,nie wiem co mam robic. czuje sie niedoceniona,niekochana,nieszanowana. zawsze wierzylam ,ze cos sie wkoncu zmieni. jak on moze mowic ,ze mnie kocha skoro to nieprawda…jak on moze mowic ze nie chce odejsc skoro mnie nie kocha. krytykuje mnie,ze zle gotuje,nie docenia mnie ani tego co robie. on za to nie robi nic,oprocz tego ,ze siedzi przed telewizorem albo kompem,albo spi. czuje sie brzydka i glupia. kiedys bylo mnie wszedzie pelno,dzis skutecznie zrywam wszystkie znajomosci,zaczelam nienawidzic wszystkich ludzi. nie ufam nikomu,jemu tez, a moze jemu szczegolnie. nie znosze jego matki. co jakis czas wybucham bo nie moge sobie z tym wszystkim poradzic. a jak juz mysle,ze jestem na tyle silna ,zeby odejsc, to okazuje sie ,ze wcale nie jestem silna,ze boje sie zostac sama,bo nie dam sobie rady. nie wiem co mam zrobic ze soba,jak mam sie dzwignac,chociazby dla mojego dziecka